„Ona i jej kot” – anime tekstem o problemowych ludziach i „bezproblemowych kotach”

W 1905 roku czytelnicy literackiego czasopisma „Hototogisu” mogli zapoznać się z opowiadaniem Wagahai wa neko de aru (Jestem kotem) autorstwa Natsume Sōsekiego (1867-1914). Tekst został pozytywnie przyjęty i autor wkrótce rozbudował go, po czym opublikował jako powieść. To, co ujęło czytelników, to bohater – bezimienny, ale zarozumiały kot, opisujący świat z ironicznym dystansem i poczuciem wyższości, przynależnej pupilowi mieszkającemu w domu nauczyciela. Zwierzę w sposób prześmiewczy ukazuje tokijskich inteligentów, a w szczególności swojego pana Kushamiego – nauczyciela języka angielskiego w liceum. W powieści światy kotów i ludzi istnieją równolegle, a koty mają charaktery podobne ludzkim. Zatem Shiro, która mieszka w domu wojskowego, chce wyniszczyć rodzaj Homo sapiens i uwolnić koty spod ludzkiego jarzma, Mike mieszkający u prawnika, narzeka, że ludzie zawsze odbierają kotom znalezione rzeczy, Kuro – kot rikszarza jest wyniosły, gruby i grubiański, a Mikeko – kotka nauczycielki gry na samisenie jest piękna, rozpieszczana i traktowana jak człowiek. W opowieści Natsumego koty stanowią alter ego ludzkich właścicieli, ale nie żyją z nimi w symbiozie – żyją obok nich, bo „ludzie są skomplikowani i niezrozumiali”.[1] Koty czekają na „epokę kotów”.

W zamierzeniu autora kocia powieść miała być tekstem nie o kotach, ale pierwszą powieścią satyryczną w Japonii, bo zawierała nie tylko krytykę kultury Zachodu, ale też i samych Japończyków oraz „pochwały” japońskości. Między słowami dostało się też poezji, ideologii buddyjskiej w tym zen, ideologii konfucjańskiej, pseudo-naukom akademickim, popularnym parodiom literatury klasycznej, idei nowoczesnego małżeństwa oraz indywidualizmowi. Głównym przesłaniem kota bez imienia dla ludzi było ostrzeżenie przed pielęgnowaniem swojego ja i życiem po swojemu:

I jeśli wszyscy ludzie w równym stopniu wzmocnili swą osobowość, to znaczy, że jednocześnie w takim samym stopniu osłabli. Każdy stał się na tyle silny, żeby bronić samego siebie, i na tyle słaby, żeby mógł z równą co dawniej swobodą szkodzić drugiemu.[2]

Na początku XX wieku powieść Natsumego była nowatorska, śmiała i odkrywcza. Od jej epoki minęło sto lat – zmienił się styl życia zarówno ludzi, jak i kotów, a w Japonii ukazała się nowa opowieść o tych dwóch gatunkach odzwierciedlająca współczesne czasy. Ona i jej kot wydana w Japonii w 2013 roku, na polskim rynku wydawniczym pojawia się niecałe dziesięć lat później i widać po niej, że jakie czasy, tacy ludzie i takie koty. Książka zawiera cztery historie czterech kobiet i ich zwierząt, które ukazują efekt zmian społecznych i mentalnych, jakie się dokonały na przestrzeni wieku. Założenie proste, chwytliwe i wcale nie nowe.

M. Shinkai, N. Nagakawa, Ona i jej kot, WUJ.

Historia otwierająca, to losy Chobiego – kota z kartonu i pracującej w sekretariacie szkoły plastycznej Mayu. On, porzucony w strasznym i nieprzyjaznym świecie – ona zdystansowana społecznie już w granicach autystycznego spektrum, nie ogarniająca zasad komunikacji poza semantyką i nie potrafiąca odnaleźć się w świecie zdominowanym przez nieustannie gadających ludzi. Niekochany kot i samotna ludzka jednostka podporządkowana codziennym rytuałom tworzą pierwszy duet międzygatunkowy. Na drugą historię składa się życie Reiny i Mimi. Reina jest samotną artystką i niezależną egoistką o bardzo wysokim mniemaniu o sobie, Mimi jest zazdrosna o miłość Chobiego do Mayu. Obie mają problem z odnalezieniem się w sytuacjach społecznych wymagających pokory, współpracy i empatii. Trzecia opowiastka dotyczy Aoi, która po śmierci przyjaciółki po ich kłótni, z poczucia winy wpada w syndrom hikikomori i Kukkī – chorowitej i najsłabszej z miotu córki Mimi należącej do Reiny. Ostatnia część opisuje nieplanowany związek starszej pani Shino i jej bratanka Ryōty z niezależnym kocim macho o imieniu Kuro, który decyduje się zamieszkać w ich obejściu w zastępstwie psa.

Kocio-ludzkie historie traktują o strachu, niepewności, egocentryzmie, osamotnieniu i odnajdowaniu swojego miejsca w życiu i w świecie, w którym kocie sprawy i ludzkie sprawy przeplatają się nieustannie. To bardzo małe sprawy, bardzo codzienne i bardzo osobiste. I tu uwidacznia się rys powieści odróżniający ją od intertekstualnego pierwowzoru, jakim było Jestem kotem. Konstrukcja tekstu została powielona: człowiek widziany z perspektywy człowieka oraz człowiek postrzegany z perspektywy kota. Ale jak na nowe czasy i nową literaturę przystało bohaterowie, a raczej na miarę nowszych trendów powieściowych – bohaterki – obdarzone są nowymi typami osobowości i osadzone są w nowych realiach społecznych.

Książka ta podoba się niezależnie od narodowości czytelnika ze względu na lekkość przekazu. Makoto Shinkai i Naruki Nagakawa portretują jednostki z zaburzeniami społecznymi klasyfikującymi się do terapii psychologicznej, jednak zamiast psychologii postanowili zastosować felinoterapię. A Japończycy uwielbiają koty. Szczególnie w aglomeracjach miejskich, bo – jak sami mówią – są one łatwiejsze w obsłudze niż psy, nie trzeba ich wyprowadzać, nie przeszkadzają wokalnie sąsiadom i są kawaii.[3] Twórcy powieści chcą udowodnić, że kot może być dobrym terapeutą. Jeśli uważnie śledzimy losy międzygatunkowych tandemów, dostrzeżemy, że Chobi, który zawsze działa według instynktu, z kociego poziomu mentalnego pomaga nijakiej i pozbawionej charakteru Mayu wyrwać się z pętli lekkiego spektrum Aspergera:

Znowu to samo. Nadal dryfowałam na powierzchni morza słów, nie znając ich ukrytych sensów, nie pojmując rzeczy, które wszyscy rozumieją instynktownie.[4]

Nie mogłem nic poradzić na problemy mojej pani. Pozostało mi jedynie być przy niej i przeżyć dany mi czas.[5]

Mimi, która podziwia Renę za jej siłę, uczy ją oswojenia społecznego i obowiązkowości:

Reina sama przyznała, że robi, co chce, i nie przejmuje się zdaniem innych.[6]

Lubiłam Renę, bo była bardzo silna.[7]

Kukkī ucieka z domu, żeby odnaleźć swoją mamę, zmuszając Aoi, która panicznie boi się realnego zewnętrznego i nieprzyjaznego świata, do wyjścia z domu:

Miałam napady paniki, poczucie winy zgniatało mnie na miazgę, ale mimo wszystko nie mogłam nic zrobić.[8]

Zrozumiałam, że są na tym świecie istoty jeszcze słabsze ode mnie. W moim sercu zakiełkowało uczucie, jakiego nie doznałam wcześniej. Zapragnęłam chronić Aoi.[9]

Kuro wskazuje pani Shino i Ryōcie drogę do wolności poprzez walkę o swoje ja:

Okazało się, że życie, które uważałem za zwyczajne, leżało w zasięgu jedynie tych wybitnych albo niesamowicie utalentowanych.[10]

Owszem, Kuro żył jak chciał. Dlatego też doskonale wiedział, że wolność ma swoją ceną.[11]

Autorzy z lekkością twórców mang i anime złożyli gotowe, sprawdzone już w innych utworach elementy składowe powieści: kocich bohaterów; sieć losu, która łączy wszystkich bohaterów, a która też zaciska się wokół nich mocniej, zmuszając do nawiązania bliższych relacji; akcenty kładzione na zmienność pór roku, które wskazują na upływu czasu i postępujący proces dojrzewania – zarówno kotów, jak i ludzi; i oczywiście happy end: Aoi wychodzi z domu i poznaje Renę, Ryōta i Miyu zakochują się w sobie, Rena docenia pracowitego i skromnego Masato, a Shino zyskuje syna. Całość jest zgrabnie i ciepło napisana, a w przekładzie Dariusza Latosia przyjemnie się ją czyta.

Tekst ten wpisuje się doskonale w nurt literatury o słabości i „niespokojnych ludziach”, a to gwarantuje, że każdy, nawet przypadkowy czytelnik, znajdzie w niej choć ułamek siebie, a co za tym idzie będzie czytać z zainteresowaniem. Niepokoi trochę tylko fakt, że autorzy naprawdę mogą myśleć, że koty są „lekiem na całe zło”. Bardziej dociekliwy czytelnik dostrzeże poważniejsze zagadnienia kryjące się pod główną warstwą pop-narracji, które mogłyby stanowić przyczynek do dyskusji lub krytyki, w zależności od stopnia zaangażowania społecznego czy intelektualnego odbiorcy. Nie brak w tekście odciśniętych śladów poważnych problemów natury psychologicznej czy społecznej (unikanie zobowiązań, egoizm, brak odpowiedzialności za swoje działania, czy brak kręgosłupa moralnego), nierównego traktowania płci (mężczyźni często ukazani jako opresyjni, a kobiety jako niestabilne emocjonalnie), czy w końcu stosowanie ludzkiej miary psychologicznej do zwierząt (tylko egocentryczny gatunek ludzki może być przekonany, że koty nie mają nic innego do roboty, jak rozmyślać i rozmawiać o ludziach, a psy o gwiezdnym pyle). Zapewne też pojawiłaby się kwestia braku zgody w odbiorze tekstu pomiędzy inu ha i neko ha, czyli psiarzami i kociarzami…[12] Ale szkoda byłoby sobie psuć niewinną przyjemność czytania.

dr Monika Szyszka

Pracownia MATSUMI, e-mail: monika.szyszka@matsumi.pl


Tytuł: Ona i jej kot
Tytuł oryg.: Kanojo to kanojo no neko (彼女と彼女の猫)
Autor: Makoto Shinkai, Naruki Nakagawa
Tłumacz: Dariusz Latoś
Wydawca: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Data wydania: kwiecień 2022 r.
ISBN: 978-83-233-5076-7


[1]Natsume Sōseki, Jestem kotem, Książka i Wiedza, Warszawa 1977, s. 33.
[2] Tamże, s. 477-478.
[3]W 2020 roku dane statystyczne z Japonii wskazywały na przewagę liczebną właścicieli kotów o ponad milion osób. (全国の推計飼育頭数犬:848万9千頭、猫:964万4千頭。) (https://petfood.or.jp/topics/img/201223.pdf)
[4]s. 11
[5]s. 42
[6]s. 49
[7] s. 49
[8]s. 104
[9]s. 109
[10]s. 141
[11]s. 136
[12]Autorka tego tekstu należy do praktykujących psiarzy.