Przepaść. Recenzja książki „Dziecko z ziemi” Fuminoriego Nakamury

Jesteś niczym. Nie masz prawa istnieć. Nie powinno cię tu być. Nie ma miejsca dla ciebie, nie ma nic, co mogłoby być twoje, nie należysz do nikogo. Stanowisz anomalię rzeczywistości, pomyłkę, wstydliwy błąd, który trudno wymazać. Twoja obecność jest niechlubnym świadectwem winy. Jest karą. Czemu nie możesz po prostu zniknąć, pozwolić, by ziemia wchłonęła twoje marne życie?

Narrator i tytułowa postać z opowieści japońskiego pisarza Fuminoriego Nakamury Dziecko z ziemi nie posiada imienia, swoistego identyfikatora, dookreślenia. Może być każdym i nikim. Dla wygody nazwijmy go Bohaterem. Praca handlowca w firmie sprzedającej materiały dydaktyczne go znudziła, zatem wybrał zawód taksówkarza. Swoją historię o smutnym, samotnym i pustym życiu zaczyna od incydentu z grupą motocyklistów, którzy biją go do nieprzytomności. Emocje przeszywające go w chwili doświadczania przemocy, otwierają drogę do świadomości mglistym wspomnieniom, przed którymi uciekał do tej pory. We wczesnym dzieciństwie został porzucony przez rodziców i trafił do krewnych, od których usłyszał, że jest nikim, że nie ma prawa istnieć. Nauczył się wtedy, jak smakuje strach i ból. Po latach upokorzeń, emocjonalnie wydrążony nie do końca świadomie próbuje konstruować siebie, chwytać się wątłej nici istnienia. Nie chodzi bowiem o tożsamość, ale o zbieranie dowodów na własne byt, sens istnienia i powód. Być może dlatego przygarnia Sayuko – dziewczynę porzuconą, pełną bólu po poronieniu, przemierzającą przestrzeń miasta w poszukiwaniu schronienia i akceptacji, bo o miłość nie ośmiela się zabiegać. Oboje psychicznie okaleczeni przez bliskich ludzi będą próbowali zapełnić pustkę, odbić się od dna, nie tyleż odbudować, ile zbudować uczucia, nazwać emocje, nauczyć się żyć.

F. Nakamura, Dziecko z ziemi, Kwiaty Orientu.

Gdy po latach ojciec pragnie nawiązać kontakt z Bohaterem, ten powraca do swoich chłopięcych myśli. Zastanawiał się wtedy, czy jest podobny do rodziców, jakby poprzez cechy swojego charakteru, swoje umiejętności, zdolności mógłby ich poznać chociaż trochę, przybliżyć sobie, urealnić. Teraz, z perspektywy czasu, zadaje sobie pytanie, jak jego życie by wyglądało, gdyby wychowali go rodzice, gdzie byłby dziś i czy czułby się jak śmieć, wyrzutek, odpad? Odrzuca jednak myśl o alternatywnym życiu, uznając to za mrzonki i bzdury. Woli wierzyć, że to środowisko kształtuje charakter, a rodzice i dzieci nie mają ze sobą nic wspólnego. Sayuko się z nim nie zgadza, podważa determinizm społeczny i wskazuje na cechy dziedziczne, płynącą w żyłach krew, trudne do zdefiniowania, określenia połączenie dziecka z przodkami. Dziewczyna stanowi przeciwwagę dla Bohatera. Jest zraniona, doświadczyła upokorzenia i strachu, ale jest w niej wola życia.

Bohater w zasadzie nie ma domu. Próbuje stworzyć namiastkę, substytut takiej przestrzeni z Sayuko, ale dopóki nie zmierzy się z przeszłością, nie będzie w stanie wypełnić czterech ścian ciepłem i uczynić z niego domu. W tym celu uda się w swego rodzaju reminiscencyjną podróż po dotychczasowych „domach” – od wczesnych dziecięcych wspomnień porzucenia, swego rodzaju bezdomności, przez zimny pokój u krewnych, aż do ośrodka dla porzuconych i maltretowanych dzieci. Wizyta u niegdysiejszego wychowawcy, życzliwego mu pana Yamane, odblokuje u niego falę wypartych ze świadomości obrazów przeszłości. Bohater zacznie stopniowo odkrywać, analizować i nazywać emocje, które wzbudza w nim zrzucanie przedmiotów z wysokości. Spadanie rzeczy będzie metaforą upadania w przepaść. Ową przepaścią jest istnienie, ogrom możliwości i znaczeń. Spadanie w przepaść to lot w niebyt, porzucenie, rozczarowanie, załamanie, pragnienie rozpłynięcia się, utrata oparcia, pozbawienie sensu. Uderzenie w ziemię, zderzenie z nią to druga, nieodłączna strona niepokoju i strachu – jak awers i rewers. Jedną stroną jest spadanie (lot), drugą – upadek (finał). Ale od strachu można się uzależnić. Strach może być jedynym pewnym, stałym i znanym odczuciem, dlatego zakorzenia się głęboko, nie pozwalając swojej ofierze odejść. Bohater jest pochłaniany przez strach. To on wyznaczył jego istnienie, on wypełniał go w dzieciństwie i stanowi podstawę jego tożsamości, sens istnienia. Bez strachu jest nikim, nie ma prawa oddychać. Przemoc staje się dla Bohatera wyjściem, drogą do wyzwolenia, a tym samym do poznania sedna istnienia. Wyzwolenie umożliwia poznanie istoty życia. Doświadczanie bólu tak dotkliwego, że przestaje się go odczuwać w pewnym momencie, otwiera na inne stany świadomości i może odsłonić na moment istotę życia, a przynajmniej tak wydaje się bohaterowi. Ale owo sedno istnienia stanowi swego rodzaju miraż, jest praktycznie niemożliwe do osiągnięcia, przeobraża się w nieuchwytny tytułowy zamek z powieści Franza Kafki, czytanej z upodobaniem przez Bohatera wiele razy.

Fuminori Nakamura (ur. 1977) otrzymał kilka prestiżowych japońskich nagród literackich, między innymi Nagrodę im. Akutagawy w 2005 roku za Dziecko z ziemi. Międzynarodowe zainteresowanie jego twórczością przyniosła mu jednak kryminalna powieść Suri (掏摸) z 2009 roku, uhonorowana rok później Nagrodą im. Ōe Kenzaburō. Dziecko z ziemi trochę wpisuje się w trend panujący wśród młodych japońskich pisarzy, na przykład Hitomi Kanehary (Języki i kolczyki), Ami Sakurai (Koniec niewinności) czy Eimi Yamady (Oczy mojego kochanka). Osią tego typu utworów jest autoanaliza, introspektywna podróż w głąb własnej psychiki, próba zrozumienia swojego niedopasowania do świata, niemożności odnalezienia się w społeczeństwie, nierzadko bycia wyrzutkiem, odtrąconym, niezrozumianym. Niestety nie jest to przemierzanie mrocznych korytarzy psychiki jak w twórczości dwudziestowiecznego pisarza Jun’ichirō Tanizakiego czy noblisty Kenzaburō Ōe, ale dość powierzchowne dryfowanie, wybieranie nośnych, szokujących elementów i prowizoryczne zszywanie ich, usilne dopasowywanie fragmentów, by skonstruować wstrząsającą opowieść. W efekcie jednak otrzymujemy historie niewykończone, zarysowane jedynie, naszkicowane pośpiesznie. Dziecko z ziemi ma potencjał, ale niewykorzystany, autor żongluje elementami, symbolami, znakami, ale nieodparte pozostaje wrażenie, że tak naprawdę niewiele się za tym kryje. Innymi słowy, rozrzucone przez Nakamurę tropy nierzadko są puste semantycznie, prowadzą na manowce, do ślepego zaułka. Tytuł opowieści koresponduje z traumatycznymi doświadczeniami bohatera, które autor wyjaśnia bliżej finału, usiłując nadać swemu utworowi szerszy wymiar. Gdyby dopracować historię i poszczególne postacie, to opowieść odczytywać można by było jako parabolę zmartwychwstania, odrodzenia się po inicjacji w śmierć. Śmierć otwiera na życie i wskazuje jego sedno, wartość. Bohater umarł i narodził się z ziemi, prochu, marności. Przeszedł drogę od śmierci do życia. Tymczasem Dziecko z ziemi jest historią jakich wiele – o skrzywdzonym przez dorosłych dziecku, które po latach próbuje zmierzyć się z przeszłością i odnaleźć swoje miejsce.

Luiza Stachura


Tytuł: Dziecko z ziemi
Tytuł oryg.: Tsuchi no naka no kodomo (土の中の子ども)
Autor: Fuminori Nakamura
Tłumacz: Dariusz Latoś
Wydawca: Kwiaty Orientu
Data wydania: wrzesień 2018 r.
ISBN: 978-83-944327-8-2