Szkicowanie rzeczywistości. Recenzja zbioru „Miniatury na wiosenne dni” Natsume Sōsekiego

Świergot ptaków podczas deszczowego dnia, wzmagające się uderzenia kropli, przytłumiony śmiech ludzi, słowa w nieznanym języku. Przemierzasz labirynt obcych ulic wiedziony ciekawością. Jeden element świata przypomina ci drobne wydarzenie z przeszłości. Dla kogoś innego może to nic nie znaczyć, ale ty chciałbyś odtworzyć, wyłonić z pamięci tamten moment – kolory, dźwięki, zapachy. Wszystko po to, by uchwycić subtelny, już prawie rozmazujący się obraz. Być może ktoś odnajdzie w nim coś swojego.

W 1900 roku Natsume Sōseki wyjechał do Wielkiej Brytanii, by studiować literaturę angielską. Uczestnicząc w zajęciach, przemierzając liczne literackie światy, czytając prace historycznoliterackie, nie wyzbył się ani na moment przekonania, że nie jest w stanie dotknąć istoty tejże literatury. Opór podczas prób przełamywania obcej tradycji przyczynił się do zwrotu ku rodzimej kulturze. Zrozumiał też, że koncepcja literatury zależy od niego – nie ma gotowej recepty, nie istnieje jednoznaczna i bezsporna definicja, czym jest literatura. Jednak pobyt w Wielkiej Brytanii odcisnął się piętnem na życiu pisarza. Rodzina podejrzewała, że miał załamanie nerwowe, a jak sam zauważył parę lat po powrocie do kraju, ten stan psychiczny podobny do neurastenii mocno wpłynął na jego twórczość. Bez tego trudnego okresu nie byłby w stanie napisać między innymi swojej najsłynniejszej powieści „Jestem kotem” (1905). Doświadczenia londyńskie i rozczarowanie podróżą do innego państwa wielokrotnie pobrzmiewały w jego dziełach. Powrót z obczyzny stał się impulsem do artystycznych poszukiwań, a w pierwszej kolejności do literackich prób uchwycenia obrazu rzeczywistości i przekazania go czytelnikowi. Zanim bowiem zaczął tworzyć powieści dotykające kruchej kondycji psychicznej człowieka, mroku i niepokoju wypełniającego życie, Natsume Sōseki eksperymentował z krótkimi formami prozatorskimi, będącymi zapisem krótkich chwil (z) codzienności.

N. Sōseki, Miniatury na wiosenne dni, WUJ.

Przez kilka miesięcy 1909 roku Natsume Sōseki publikował w rodzimych czasopismach opowieści, eseje i szkice, które później złożyły się na tom Miniatury na wiosenne dni. Króciutkie utwory to swego rodzaju wprawki do szkicowania rzeczywistości, które dla pisarza było tym wszystkim, co „pozwoli odtworzyć obraz w sercu podczas lektury”. W opisach i dialogach opowiadań autor zrezygnował z klasycznego języka japońskiego na rzecz stylu potocznego, dodatkowo w wymowie miniatury są lżejsze i prostsze niż późniejsza twórczość Japończyka. Składające się z dwudziestu pięciu utworów Miniatury na wiosenne dni wydają się laboratorium, gdzie pisarz egzaminuje słowa oraz ich potencjalność przetworzenia obrazów rzeczywistości. Szerzej rzecz ujmując, Natsume Sōseki testuje dwa aspekty możliwości słów. Pierwszy z nich to kwestia przełożenia na słowa obrazu ze wspomnień, obrazu epizodu z przeszłości albo nawet teraźniejszości. Kolejny zaś jest próbą udowodnienia, na ile drobne doświadczenia zapisane za pomocą słów mogą zostać odcyfrowane przez odbiorcę w taki sposób, by był on w stanie tyleż zobaczyć, ile odczuć w jakiejś mierze to, co czuł, przeżywał pisarz. Ale jak to bywa z literaturą, niektóre utwory będą wyzwalały w czytelniku reminiscencje, obrazy podobnych, lecz własnych obrazów rzeczywistości, a inne pozostaną głuchym szkicem.

Utwory ze zbioru Miniatury na wiosenne dni można klasyfikować na różne sposoby. Jednym z kryteriów będzie opisywana przestrzeń – są bowiem opowiadania zanurzone w realiach Japonii, ale w wielu z nich silnie odznacza się echo londyńskiego życia. Znamienne, że otwierającym szkicem jest „Nowy Rok” opisujący zabawę w towarzystwie japońskich znajomych (osób realnie istniejących), wypełniony w dużej mierze obrazami dźwięków – od kakofonii do przyjemnych melodii. Jest śmiech, śpiew, recytacja, gra na bębenku. Natomiast zbiorek zamyka utwór „Profesor Craig” będący literackim portretem londyńskiego naukowca, u którego Natsume Sōseki pobierał nauki. Ekscentryczny, roztargniony i zimny w obejściu profesor nieustannie zmienia temat na to, co aktualnie chce mówić o literaturze, wyznacza własny rytm i temat narracji – dominuje obraz mroku, kurzu skrywającego niedokończone prace Craiga, jakby niewyśnione do końca sny naukowca, jego przerwane w połowie gesty, urwane historie, bo oto przypomina się kolejna rzecz, o której chciałby jeszcze powiedzieć. „Japońskie” miniatury („Złodziej”, „Kaki”, „Hibachi”, „Szybki zysk” czy „Mona Lisa”) w dużej mierze cechuje dyskretny humor sytuacyjny, czasem ledwo uchwytna nić żartobliwego tonu, swojskiego, codziennego, niewymuszonego. Natomiast w „londyńskich” utworach („Woń przeszłości”, „Stancja”, „Mgła”, „Dawne dzieje” czy „Profesor Craig”) zasadniczo dominują wrażenia duszenia się, sztywności, statyczności, zamierania, kostnienia, konieczności dostosowana się przybysza do obowiązujących reguł, chociaż nie jest w stanie pojąć ich istoty, sensu. W pierwszej grupie dominują jasne, słoneczne barwy, chociaż czasem przymglone przez śmierć albo stratę – ale nie ma w nich odczucia depresji, pochłaniającego mroku, czerni i szarości, patyny czasu, co z kolei odczuwalne jest w „angielskich” utworach. Natsume Sōseki poświęca kilka miniatur nieco filozoficznym rozważaniom na tematy związane z przemijaniem, kruchością i ulotnością istnienia, zapominaniem o kimś, kto jest obok na co dzień („Grób kota”, „Bażant”, „Człowiek”, „Zwój”). To szkice, w których zapisany zostaje między innymi moment, gdy zaczyna się dostrzegać brak, puste miejsce, bolącą nieobecność. Bohater, nierzadko też narrator utworu, na chwilę przystaje, by przyjrzeć się temu, co właśnie się zdarzyło. Nie roztrząsa. Po prostu zapisuje w prostych słowach. W Miniaturach na wiosenne dni pojawiają się również utwory literacko grające i bawiące się kolorami oraz dźwiękami pochodzącymi zarówno z przyrody, jak i z ulicznych lamp i artefaktów. Tworzy to wrażenie swego rodzaju onirycznego teatru, na granicy jawy i snu („Ciepły sen”, „Wrażenia”, „Procesja” czy „Pożar”). Jak bohater-narrator opowiadania traci dezorientację, co jest fikcją, iluzją pamięci, a co zdarzyło się naprawdę, tak odbiorca ma wrażenie, jakby oglądał kalejdoskop obrazów – od impresjonistycznych po surrealistyczne.

Miniatury na wiosenne dni Natsumego Sōsekiego to szkice wybranych kadrów ulotnej rzeczywistości. Niektóre pozostawią wrażenie niedosytu, przerwania w połowie, jakby zbudzenia się w połowie snu. Nie ma w nich morału, wyraźnej puenty, niekiedy budowana historia ulega zamknięciu w najmniej spodziewanym momencie. Mimo to zapisane ponad sto lat temu brzmią czysto, delikatnie, rozbłyskują w sercu czytelnika jak sztuczne ognie – budzą wrażenie nostalgii, słodko-gorzkiego uczucia, gdy coś się kończy, by mogło zacząć się coś nowego.

Luiza Stachura


Tytuł: Miniatury na wiosenne dni
Tytuł oryg.: Eijitsu shōhin (永日小品)
Autor: Natsume Sōseki
Tłumacz: Katarzyna Sonnenberg-Musiał
Wydawca: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Data wydania: kwiecień 2020 r.
ISBN: 978-83-233-4838-2