Karma, supły losu i egzystencjalizm, czyli czy mistrzowie miecza wiedzieli, jak dobrze żyć? Recenzja książki „Miecz zagłady”
Tekst Miecza zagłady (Daibosatsu Tōge, czyli Przełęcz Wielkiego Bodhisattwy), który ukazywał się pierwotnie jako powieść w odcinkach w latach 1913-1921 i ponownie 1927-1941 w gazecie „Miyako Shinbun” niestety nie został przez autora ukończony. To ostrzeżenie powinno być umieszczone na okładce ku przestrodze dla czytelnika, który bez reszty pogrąży się w fascynującym świecie epoki Edo, stanowiącym tło wielowątkowych historii samurajów o brudnych duszach i wieśniaków o czystych sercach. W polskim wydaniu zamieszczono tylko pięć pierwszych części, które Nakazato napisał w latach 1913 -15 i nawet, jeśli ciąg dalszy historii zostanie przełożony i pojawi się na polskim rynku, to czytelnik i tak nigdy się nie dowie, jaki był kres ścieżek życia bohaterów i co w końcu zwycięża – zło czy dobro.
Literatura Nakazato Kaizana wyrosła na podłożu modernizmu, który w Japonii przyczynił się do odnowienia języka literackiego i „zmodernizowania” stylów pisarskich. Pisarze początku XX wieku eksperymentowali z europejskimi trendami, więc awangarda, strumień świadomości, dekadentyzm, neoromantyzm czy naturalizm zaczęły przenikać do literatury tworzonej przez japońskich pisarzy. W atmosferze dominującego kryzysu finansowego i traumy po wielkim trzęsieniu ziemi w 1923 roku poczytne stały się teksty z elementami neoromantyzmu, psychologizmu i demokratyzmu. Czytanie stało się modne i popularne, a literatura zaczęła grawitować w rejony masowego odbiorcy. Jednak Miecz zagłady, jak zresztą ma sugerować polski tytuł powieści, jest traktowany przez czytelników współczesnych jako opowieść samurajska podszyta kodeksem bushidō, obfitująca w chwytliwe sentencji, rycerskie złote myśli i wstawki filozoficzne w duchu zen. Tak też jest reklamowana przez zachwyconych odbiorców i trudno jest się oprzeć tej tendencji, kiedy czyta się wplecione w narrację pasaże opisujące mentalność mistrzów szabli:
Gdy bierze się do ręki broń i staje się na wprost przeciwnika, przestaje istnieć relacja między najbliższymi krewnymi czy między mistrzem i uczniem. Na zawodach nawet najlepszego przyjaciela trzeba traktować jak śmiertelnego wroga. Takie jest moje rozumienie budō. Obojętność, z jaką wypowiedział te okrutne słowa, nie była u niego niczym szczególnym. Takie miał podejście do szermierki i realizował je konsekwentnie zarówno dla treningu, jak i podczas zawodów. Wyraził teraz jasno i dobitnie to, co uważał za oczywiste dla każdego samuraja.[1]
Sam autor jednak umieścił w wersji książkowej wprowadzające wyjaśnienie, które powinno zachęcić, o ile nie zmusić, do poszerzenia perspektywy, ponieważ:
Zamysłem niniejszej powieści jest pokazanie rozmaitych aspektów ludzkiego świata przenikających się w mandali karmy. To nowatorski pomysł, dlatego – wkraczając w ten sposób w obszar mahajanistycznej zabawy – zamiast rysować dokładniej jej kontury, naszkicuję swoim nędznym piórem zarys jedynie, usilnie prosząc Czytelników o wyrozumiałość.[2]
Faktycznie, świat ukazany przez Nakazato jest przesycony buddyzmem, a bohaterowie to ludzkie pionki na planszy mandali. Jak sam Nakazato pisał, jego powieść miała stać się „mahajanistyczną zabawą” – zatem skomponował opowieść o pragnieniu zemsty z wplecionymi elementami europejskiej powieści przygodowej, społecznej, historycznej czy gotyckiej, w której opisuje świat, w którym panoszy się zło. Czytelnik dostaje możliwość wglądu w studium wszystkich warstw społecznych, wyraziście ukazujące nierówności między nimi. Poznaje mistrzów szermierki i przewrotne kobiety; postacie, które zapisały się w historii Japonii i bezimiennych wieśniaków; wielkich panów i małych ciułaczy; zwycięzców i przegranych. Każda postać jest elementem sieci powiązań utkanej pomiędzy bohaterami, która jest brzemienna w nowe rozrastające się wątki i wydarzenia, a tytułowa przełęcz, przez którą przebiega przeprawa na zachód od Tokio do Yamanashi, jest symbolem i sugestywnym odniesieniem do ludzkiego życia.
Leżąca na wysokości blisko dwóch tysięcy metrów przełęcz jest najwyżej położonym i najtrudniejszym etapem tej trasy, a cała przeprawa rozciąga się na trzydzieści kilometrów.[3]
Na niej też rozgrywa się pierwsza scena, która – jak w teatrze szekspirowskim – wprowadza czytelnika w świat opowieści. Dwóch wieśniaków rozmawia o świecie…
O, ktoś idzie. Wygląda mi na szlachcica – mruknął jeden z górali. [4]
Chwilę później oddalają się, a główny bohater tej opowieści tnie swoim nowym mieczem bezbronnego podróżnika i oddala się, jak gdyby nic się nie stało. Wnuczka zabitego wraca z wodą z pobliskiego strumienia, a chwilę później nadchodzi kolejny podróżny. Fachowa robota, ale czemu taki mistrz zamierzył się na bezbronnego wędrowca?[5] – zastanawia się nieznajomy. W ten sposób przełęcz staje się symbolicznym węzłem w karmicznej sieci splątanych losów bohaterów, w której przypadki planuje los, a pozycja społeczna pozwala pozbyć się odpowiedzialności za czyny. Staje się też punktem wyjścia do opowieści, która nie jest zwykłą epicką formą skomponowaną z elementów eposu czy legend, a raczej próbą dialogu z czytelnikiem, bo powieść Nakazato zasadza się na idei demaskowania błędów myślowych, jakie popełniamy, obserwując świat.
Główny bohater Ryūnosuke – mistrz miecza – wywodzi się z rodu Tsukune z klanu Sōma. Jest samurajem, który kieruje się kodeksem bushidō. Zatem czytelnik zakłada, że to człowiek nieskazitelny moralnie i bohater pozytywny, po którego stronie powinna znaleźć się sympatia odbiorcy tekstu. Ale autor pozwala sobie zakpić z naszego przywiązania do ideałów, bo to właśnie Ryūnosuke okazuje się zabójcą z przełęczy. Od tego momentu śledzimy jego poczynania, odkrywając jego pokrętną naturę i nieczystą duszę, począwszy od uprowadzenia pani Hamy, która jest cudzą żoną, po zabójstwo jej męża Bunnojō w momencie ogłoszenia remisu na przyświątynnych zawodach szermierki. Jednak, ponieważ życie w powieści jest skomplikowanie utkaną tkaniną związków karmicznych, a swój ciągnie do swego, Hama zmienia obiekt uczuć, bo jest „ambitną dziewczyną”, ale jednocześnie jest przykładem na słuszność konfucjańskiego przekonania, że natura kobieca jest niestała, zmienna i niegodna zaufania. Hama, kiedy zostaje wdową, narzuca się Ryūnosuke. Ten duet rusza w drogę, żeby uniknąć skandalu i kary, a czytelnik już wie, że to dla nich droga do zatracenia.
W międzyczasie, w tle historii wyższych warstw społecznych, dzieją się mniejsze, choć wcale nie mniej ciekawe historie. Osierocona na przełęczy Matsu obiecuje zemstę na zabójcy dziadka, co jest pomysłem z góry skazany na porażkę, bo nie dość, że jest dziewczyną, to jeszcze wywodzi się z nizin społecznych. Nowy opiekun wyjaśnia jej wprost:
Cały czas powtarzasz, że się zemścisz. Tak nie można. Wendeta należy do obyczaju dzieci samurajów. Tobie powinna wystarczyć żarliwa modlitwa za zmarłego.[6]
Nieznajomy wędrowiec, który znalazł zapłakaną Matsu na przełęczy i się nią zaopiekował, to Shichibei – bohater z nizin społecznych, który sprytnie skrywa się w cieniu głównych wydarzeń. Czytelnik z radością śledzi jego kolejne wyskoki: włamanie do domu pana Ryūnosuke i kradzież dużej sumy pieniędzy, czy kiedy jako nędzny flisak ucieka przed samurajskim ciosem przy ponownym skrzyżowaniu losów i spotkaniu z Ryūnosuke i odkrywa, że to taki japoński Robin Hood.
Opowieść Nakazato z każdym wydarzeniem uświadamia, że po wstąpieniu na ścieżkę zła, nie ma z niej odwrotu, a że kara za grzechy dotyka każdego z bohaterów, to żyjąca z Ryūnosuke Hama popada z czasem w szaleństwo, w którym do złudzenia przypomina lady Makbet.
„Czy ten człowiek w ogóle ma serce?” – zastanawiała się Hama, odprowadzając wychodzącego męża wzrokiem. Zaczęła myśleć nad tym, jak wygląda jej życie, odkąd związała się z Ryūnosuke. Gdy była niezadowolona, zawsze wspomniała przeszłość. Wiedziała, że wszelkie niepowodzenia to kara za to, że nie zadowoliła się spokojnym życiem u boku Bunnojō, ale nie uważała też, aby ona sama ponosiła odpowiedzialność za bieg wypadków.[7]
Spotyka ją kara ostateczna – zostaje zabita przez własnego męża, kiedy chce naprawić choć odrobinę wyrządzonego zła i uratować młodszego brata pierwszego męża zabitego w czasie pamiętnego turnieju w świątyni:
Zanim umrę, zabiję najpierw Ryūnosuke. Gdy zginą oboje winowajcy, życie Hyōmy będzie uratowane.[8]
Pierwsza część powieści to polemika z kodeksem bushidō i próba ukazania ciemnych stron mistrzów szabli. Autor nie ocenia bohaterów. Ukazuje ich poprzez czyny, a ocenę ich postawy zostawia czytelnikowi. A żeby mu pomóc w rozsądnej ocenie, nakreśla konflikt pomiędzy kodeksem honorowym a pragnieniami serca kokoro, który prowadzi do łamania zasad moralnych:
Ryūnosuke miał swój twardy kodeks postępowania, a równocześnie skłonność do działań niezgodnych ze zdrowym rozsądkiem i właśnie te dwie cechy sprawiły, że najpierw pokonał Hamę logiką swego wywodu, a potem sam zachował się absurdalnie, porywając ją. Co więcej, wciąż o niej myślał.[9]
Ryūnosuke, który wstąpił do Shinchōgumi, czyli organizacji, która dąży do przewrotu politycznego, dostaje od losu możliwość odwrócenia karmy. Los styka go z Shimadą Toranosuke, który walczy jak tygrys, zaatakowany przez zbirów z Shinchōgumi i pokonuje ich w pojedynkę. Shimada jest tym „prawdziwym” mistrzem, który twierdzi:
Szabla jest odbiciem duszy. Kto ma złe serce, nie poradzi sobie też z szablą. Nie wystarczy uczyć się techniki, trzeba również kształtować charakter […].[10]
Shimada Toranosuke doskonale wie, co mówi, bo jest ucieleśnieniem idei kenzen’itchi („szermierka i zen to jedno”) i jest tym wzorcowym mistrzem szabli, który wypolerował charakter:
Po jakimś czasie zdał sobie sprawę, że to, czego nie sposób osiągnąć, trenując szermierkę, zapewnia zen. W wieku około trzydziestu lat zaczął uczęszczać do pewnej świątyni w Shinagawie. Przez następne pięć lat codziennie ćwiczył oddech i koncentrację energii, aż w końcu jego trud przyniósł wymierne efekty. Zniknęła płytka porywczość, a pojawiała się powaga kogoś, kto wkroczył w granice mistrzostwa.[11]
Czy Ryūnosuke skorzysta z tego splątania losu, ulegnie wpływowi charyzmy mistrza i wróci na moralną ścieżkę życia?
W drugiej części opowieści wszystkie drogi prowadzą do Edo, które generuje bajkowe sploty okoliczności: Ryūnosuke – żyje wiecznie pijany – z Hamą w obciążonym tragedią małżeństwie, Matsu spotyka swoją skąpą i skłonną do stręczycielstwa ciotkę, a Yohachi po śmierci Hamy bierze pod opiekę jej syna Ikutarō. Edo to scena nowego splątania losów bohaterów powieści i miejsce na refleksje bohaterów nad ich dotychczasowym życiem, ale też punktem w kompozycji powieści, w którym z dotychczasowego tła na pierwszy plan wysuwa się jedna z najciekawszych postaci książki czyli naiwny i niezbyt lotny siłacz Yohachi. Wioskowy głupek z początkowych wątków przeradza się w ludzkie wcielenie bogini miłosierdzia Kannon. Ratuje Matsu i przygarnia osierocone dziecko Hamy. Okazuje się, że pośród wszystkich postaci opowieści, tylko on ma świadomość konsekwencji swoich czynów, a jednocześnie kręgosłup moralny wynikający z prostoty ducha:
Ilekroć Yohachi starał się czynić dobrze, wszystko obracało się na złe. „To pewnie dlatego, że jestem taki głupi” – rozmyśla żałośnie.[…] Yohachiemu nawet nie przyszło na myśl, by mieć żal do kogoś innego. Uważał, ze po pierwsze sam był wszystkiemu winny, a po drugie, że za wszystko należy winić wyłącznie jego.[12]
W części czwartej, dla odmiany, wszystkie drogi prowadzą do Kioto, a Ryūnosuke spotyka Toyo, kobietę do złudzenia przypominającą Hamę, która postanawia popełnić samobójstwo z ukochanym Shinem. Jednak, jak to w dramatycznych opowieściach bywa, Shin umiera, a ona żyje dalej i rusza w dalsze życie z Ryūnosuke. Ta część powieści uwielbiana jest przez miłośników sztuk walki. Autor zamieścił w niej sporo opisów fechtunku oraz dokładny obraz życia w dzielnicy uciech Shimabara. W Edo Ryūnosuke zostaje instruktorem u mistrza Uedy i to w jego szkole krzyżują się jego drogi z młodym Hyōmą, który ma w obowiązku pomścić swojego brata, a taże teraz i bratową. Hyōma, który był szkolony przez Shimadę Toranosuke przyznaje, że nie ma sposobu na Ryūnosukego:
Właściwie to nie. Zamierzam jednak całego swojego ducha i wszystkie siły fizyczne skoncentrować na rękojeści i ręce, i pchnięciem przebić go na wylot.[13]
Czy niewinnemu młodzikowi, który stoi po stronie dobra uda się dokonać zemsty?
W polskim przekładzie obejmującym tylko pięć części historia się nie kończy. Na bohaterów spadają kolejne nieszczęścia zmuszające ich do kolejnych wędrówek po kraju, w które ruszają obciążeni bagażem karmy nagromadzonej uczynkami.
To, co jest atutem tej opowieści, a jednocześnie pokłosiem modernizmu, to wplatanie elementów nawiązujących stylistycznie i treściowo do dawnej japońskiej kultury i literatury. Czytelnik posłyszy echo opowieści mieszczańskich z epoki Edo (1603-1868), odkryje symbolikę poematów z Kokinwakashū[14], dobre rady zaczerpnięte z tradycji samurajskiej składającej się na Hagakure[15] czy nawet ślady stylistyki długich pieśni chōka zapisanych w Kojiki[16]. Popularność tej powieści w czasach druku w odcinkach można przypisać wielowątkowości i wielotematyczności. Ta cecha sprawia, że wciąż – nawet w czasach nam współczesnych – tekst ten czyta się doskonale. Każdy czytelnik, niezależnie od płci i zainteresowań, znajdzie w niej wątek, którego śladem zechce podążać. Dla zachodniego czytelnika wyzwaniem może się okazać ogarnięcie mnogości postaci i obcobrzmiących nazwisk, wątków historycznych, czy realiów epoki, co jednak nie zmienia faktu, że nawet przy płytszym odczycie tego tekstu – nie jako opowieści o karmie i moralnej odpowiedzialności za czyny, ale jako powieści przygodowej z elementami historii w tle – jest wciągająca. Tym bardziej, że tło jest historyczne, ale problemy często uniwersalne i ponadczasowe. Autor, rysując portrety indywidualne postaci niejednoznacznych, ze skłonnością do degrengolady, podkreśla wpływ karmy na ludzkie życie. Jednak uświadamia, że los to w dużej części skutek naszych własnych poczynań. Co więcej, rozprawia się z wyśrubowanymi ideałami bushidō i akcentuje konflikt, jaki rodzi się z wiary w zaplanowany los a odpowiedzialnością za swoje działania, a między wersami dynamicznej opowwieści przekazuje prawdę o życiu: los losem, a odpowiedzialność za swoje czyny trzeba brać.
Monika Szyszka
Tytuł: Miecz zagłady
Tytuł oryg.: Daibosatsu Tōge (大菩薩峠)
Autor: Kaizan Nakazato
Tłumacz: Bożena Murakami
Wydawca: Diamond Books
Data wydania: wyd. I 2013 r./ wyd. II 2021 r.
ISBN: 9788389332806
[1] s. 32
[2] s. 17
[3] s. 19
[4] s. 21
[5] s. 25
[6] s. 40
[7] s. 145
[8] s. 149
[9] s. 39
[10] s. 115
[11] s. 109-110
[12] s. 161-162
[13] s. 303
[14] Antologia cesarska skompilowana w okolicach 905 roku.
[15] Wydane w roku 1868.
[16] Najstarsza kronika japońska datowana na 712 rok.