Katarzyna Deja i jej „Polski japonizm literacki 1900-1939” – recenzja książki

Żeromski, Reymont, Zapolska, Przerwa-Tetmajer czy Witkacy to artyści, z którymi – choćby pobieżnie – każdy zetknął się w kontekście lekcji języka polskiego. I oto pewnego rodzaju niespodzianka międzykulturowa, którą w książce Polski japonizm literacki 1900-1939 zapowiada pytanie: czy ich twórczość była w jakikolwiek sposób powiązana z Japonią?

Katarzyna Deja, specjalistka od literatury w ujęciu antropologiczno-kulturowym drobiazgowo i w sposób bardzo uporządkowany opisuje wpływ japonizmu na modernizm europejski, by dotrzeć do polskiej literatury modernistycznej i wyłuskać z niej przykłady inspiracji Japonią. I robi to nie ograniczając się do akademickich dywagacji, ale przystępnie przedstawiając zagadnienie na tle hybrydowości i mgławicowości kultury, która jest traktowana jako pole wymiany, przy czym wskazuje na chłonność kultur i powstawanie nowych kulturowych całości. Jednak, jak sama zastrzega, w tej książce transkulturowość nie jest motywem głównym – jest nim ścieżka jaką fala fascynacji Japonią podążała przez Europę. Całe opracowanie wyrosło z założenia, że modernizm powinien być traktowany w nowym transnarodowym ujęciu i w odejściu od europocentrycznego komparatywizmu, a autorka opowiada się za naświetleniem zagadnień w perspektywie S.S. Friedmana, który proponował traktować modernizm jako „estetyczny wymiar każdej nowoczesności”. W ten sposób wskazuje na transkulturową dyspozycję każdej kultury, która umożliwia przekazywanie i przejmowanie różnorodnych cząstek innych kultur odległych zarówno w przestrzeni jak i w czasie. Jednak sama wielokulturowość w jej opracowaniu nie jest tematem głównym. Tematem wiodącym jest wielopoziomowy wpływ Japonii. I choć głównym zagadnieniem tej książki ma być inspiracja Japonią widoczna w polskiej literaturze, to badaczka szeroko opisuje początki mody na japoniki w Europie i wskazuje, że:

Japonia jako fascynujący, odmienny i egzotyczny Inny wpisana została w specyficzną narrację, składająca się na istniejącą w wyobraźni ludzi Zachodu fantasmagorię o kraju gejsz i kwitnących wiśni. Funkcjonowanie tego mechanizmu dostrzec można także w Polsce; warto zatem przeanalizować wczesne polskie sposoby pisania o Japonii i konstruowania jej literackich obrazów, poszukując w nich źródeł naszych współczesnych wyobrażeń.[1]

K. Deja, Polski japonizm literacki 1900-1939, WUJ.

W analizach zawartych w tej książce sięga po intertekstualność, jednak nie w ujęciu Kristevy, ale jako „intertekstualność międzykulturową”, czyli jako wszelkie relacja tekstu z innymi wcześniejszymi tekstami kultury z kręgu kultury japońskiej. Co za tym idzie dzieli przypadki intertekstualności na „treściowe” (punktowe i strukturalne) i systemowe (reguły gatunkowe). Pozwala to autorce przeanalizować pojawianie się w tekście elementów tekstu japońskiego, jakim może być bohater lub motyw, czerpanie z tekstów japońskich dla konstruowania tekstu polskiego oraz przeniesienie i zastosowanie reguł japońskich gatunków literackich. Do samej analizy polskiej literatury doby modernizmu prowadzi przez bogaty w szczegółowe informacje opis narodzin fascynacji kulturą Japonii pod koniec XIX w. zwanej Wielką falą[2]. Oprócz dokładnych informacji na temat intelektualistów i twórców, którzy mocno popularyzowali kulturę Japonii, zamieszczona została też tu analiza czynników wpływających na wykreowanie orientalnej mody w Europie Zachodniej, czyli kryzys kultury umysłowej i poszukiwania nowych prawd, które wiodły przez okultyzm i religie Wschodu, przełom antypozytywistyczny oraz splatający się z nimi rozwój takich dziedzin nauki jak antropologia i filozofia.

Autorka, zanim przechodzi do opowieści o polskiej literaturze, wyjaśnia zachwyt zachodnich malarzy nad estetyką Japonii i jego wpływ na nowe środki wyrazu i techniki w modernistycznym malarstwie francuskim. Jest to doskonale usystematyzowany zbiór informacji, które w kontekście mody na japoniki pojawiają się w różnych opracowaniach z zakresu historii sztuki, a zarazem zasygnalizowanie punktów formalnych i strukturalnych, w których inspiracje mogły przeniknąć do literatury, operującej słowem, a nie przebogatym zestawem narzędzi wizualnych oddziaływającym głównie na zmysł wzroku. Dlatego też nie dość, że japonizmy są w literaturze trudno uchwytne, to okazuje się, że badaczka podejmuje się analizy polskiego japonizmu od strony niepopularnej, bo „Chce pokazać polską koniunkturę na Japonię, recepcję japońskiej kultury i to, w jaki sposób japońska sztuka mogła inspirować rodzimych autorów zarówno pod względem tematyki, jak i rozwiązań formalnych”.[3]

Sama analiza tekstów z kręgu literatury polskiej w omawianej pracy poprzedzona została także dokładnym opisem zjawiska inspiracji na poziomie intertekstualności międzynarodowej na podstawie twórczości Zoli, Pounda, Mallarmégo czy Yeatsa, by w końcu dojść do zasadniczego pytania, któremu podporządkowane są dociekania autorki: „W jakie intertekstualne związki z literaturą japońską wchodziły polskie utwory? Czy możemy mówić o jakimkolwiek wyrazistym wpływie Japonii i japonizmu na polską literaturę?”.[4] W porównaniu z literaturą francuską czy angielską, na polskim gruncie literackim narodziło się niewiele utworów czerpiących z kultury Japonii, mimo tego w przedziale czasowym 1900-1939 zainteresowanie Japonią jakie było widoczne w naszym kraju znalazło odzwierciedlenie w tekstach literackich. Odpowiedź na to pytanie zamieściła w najważniejszej części tego opracowania, jaką jest rozdział poświęcony obecności japońskich inspiracji w sztuce i literaturze polskiej. Autorka zaczyna opis od pierwszych sporadycznych kontaktów polsko-japońskich w 1585 roku oraz w XVII i XVIII w., następnie przechodzi do opowieści o fali fascynacji Japonią w XIX w. – szczególnie w krakowskim środowisku artystycznym. Cytuje fragmenty artykułów prasowych z tamtych czasów komentujące zjawisko japonizacji polskiego malarstwa i wskazuje na powinowactwo secesji ze sztuką Japonii. Podaje też nazwiska japonizujących artystów i wylicza konkretne dzieła wpisujące się w nurt polskiego japonizmu. I szkoda tylko, że w opracowaniu tym zamieszczono kilka przykładów japońskich drzeworytów, a zabrakło miejsca na reprodukcje wspominanych dzieł Boznańskiej, Bilińskiej, Fałata, Wyczółkowskiego czy Wyspiańskiego. Być może dlatego, że każdy powinien był kiedyś choć przelotnie się z nimi zetknąć… Dalej wskazuje też, za Łukaszem Kossowskim, że polski japonizm był odmienny od zachodnioeuropejskiego, bo nie odnajdziemy w nim bezpośrednich trawestacji, a raczej własny, przetrawiony styl, w którym japonizacja miała być tylko narzędziem i środkiem do nadrzędnego celu artystycznego.

Z malarstwa następuje płynne przejście do inspiracji japońskimi sztukami teatralnymi widocznymi w teatrze za czasów Zapolskiej, przez muzykę i wpływy w sztukach operowych, poprzez przekłady literatury japońskiej na język polski, jakich dokonano na przełomie XIX i XX wieku. To bardzo ciekawa część, ponieważ autorka szczegółowo analizuje zgodność przekładów z oryginałami, z wersjami angielskimi, które najczęściej służyły jako teksty źródłowe i efektem końcowym, często zbytnio strawestowanym w języku polskim.  W analizach tych możemy dostrzec nierówną walkę, a po części skazaną też na porażkę, w sytuacji kiedy tłumacz nie zna języka japońskiego i próbuje sklecić „przekład” z wersji pośrednich językowo i na dodatek według europejskich zasad komponowania poezji, zmieniając wersyfikację, czy dodając rymy…

Najciekawszy i najbardziej wartościowy jest rozdział IV, który stanowi rdzeń opracowania, zatytułowany „Japońskość jako polski produkt literacki”. Przedstawione zostały w nim teksty Reymonta, Żeromskiego, Ossendowskiego czy Juszkiewiczowej przeanalizowane pod kątem rodzaju inspiracji, ale też na tle epoki, wydarzeń politycznych, a co za tym idzie kierunku zainteresowań czytelnika oraz jego zapotrzebowań. Wyraźnie rysuje się tendencja traktowania japonizacji jako odpowiedzi na podaż wybranych tematów literackich. Autorka wprowadza rozróżnienie na dwa typy odwołań do kultury Japonii, jakie zaistniały w polskiej literaturze:

  • drobne nawiązania, które powierzchownie nawiązują do Japonii i dodają egzotyki,
  • umiejscowienie akcji w Japonii lub zaprezentowanie japońskiego bohatera, ale traktowane jako zabieg raczej dekoracyjny.

Okazuje się, że o ile w malarstwie wielkich zachodnich mistrzów: Maneta, Moneta, Degasa, Van Gogha, Renoira, Gauguina czy Toulouse-Lautreca inspiracja Japonią owocowała nowym stylem, kompozycją czy ujęciem tematu, to w polskiej literaturze zapożyczenia ograniczały się do zarysowania potocznych gustów bohaterów i ewentualnie ich „światowości”. W niektórych tekstach, przykład Reymonta, japonizacja służy podkreślaniu kontrastu między wysublimowaniem wszystkiego co wschodnie i ordynarną prostotą lokalnych zjawisk. W innych japonizacja jest sposobem na szpan literacki i próbę popisania się erudycją – przypadek Micińskiego. A w jeszcze innych jest tylko delikatnie dostrzegalna w stylu opisów – u Żeromskiego, czy w technice konstrukcji wiersza – jak u Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. I w końcu teksty, które podporządkowane strategii konstytuującej posługując się kliszami tworzą schemat kulturowy „Japonii” na polskim gruncie kulturowym – stereotypy kulturowe, które pokutują do dnia dzisiejszego lub „inne zło”, czyli udziwnienie Japonii podług strategii separującej, by podkreślić jej egzotykę, osobliwość i kuriozalny wymiar.

W końcu badaczka podsumowuje całą analizę, wskazując, że „japonizm był […] nieusuwalnym, transkulturowym składnikiem epoki, współtworzącym to, co uznajemy za podstawowe cechy modernizmu. Oddziaływał na polskich artystów dwojako: bezpośrednio, kiedy to kontakt z japońskim malarstwem, drzeworytem i teatrem podsuwał nowe rozwiązania i pomysły, oraz w sposób nieświadomy lub nie w pełni uświadamiany, kiedy elementy japonizmu były przenoszone na lokalny grunt przez wpływ i pośrednictwo hybrydycznego już kulturowo w swej istocie medium: zachodniego modernizmu”.[5] To, co niezwykle cenne w tym opracowaniu, to ścieżka, którą podąża autorka, wskazując, jak początkowa fascynacja ewoluuje wraz ze zmiennością społeczno-polityczną czasów ze szczytów zachwytu i pragnienia naśladownictwa, przez rozwijające się przekonanie o dziwności, aż po dolinę odrazy kulturowo-etnicznej w obliczu wojny japońsko-rosyjskiej w 1905 roku i „żółtego niebezpieczeństwa”. Czytelnik ma też dzięki temu szansę zaobserwować, jak mody, nawet te mniej ulotne, przemijają. Po czym wracają w kilkadziesiąt lat później następną falą – w przypadku kultury Japonii falą popkultury na kolejnym przełomie wieków.

Monika Szyszka


Tytuł: Polski japonizm literacki 1900-1939
Autor: Katarzyna Deja
Wydawca: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Data wydania: marzec 2021 r.
ISBN: 978-83-233-4922-8


[1]    Str. 36
[2]    Termin nawiązuje do jednego z pierwszych i najbardziej popularnych drzeworytów, które dotarły do Europy – „Wielka fala w Kanagawa” Hokusaia Katsushiki.
[3]    Str. 13
[4]    Str. 13
[5]    Str. 237