Kun, jaki jest, każdy widzi. Recenzja podręcznika „Znaki japońskie dla zaawansowanych” Ewy Krassowskiej-Mackiewicz i Joanny Pieronek-Saito

Świeży tomik współautorstwa znanej popularyzatorki języka japońskiego Ewy Krassowskiej-Mackiewicz oraz Joanny Pieronek-Saito jest już trzecim w serii kompendiów dotyczących pisma japońskiego wydawanych przez Polsko-Japońską Akademię Technik Komputerowych. Trudno go jednak uznać za dobrą propozycję dla samouków.

Kompendia do znaków japońskich nie miały jak dotąd szczęścia na polskim rynku wydawniczym. Po dwóch nietrafionych słowniczkach autorstwa Nowaka i Iwanowa oraz dość hermetycznej serii podręczników z japonistyki warszawskiej, publikacja PJATK nie stanowi jednak przełomu. Podręcznik Znaki japońskie dla zaawansowanych przedstawia 240 znaków wraz ze złożeniami. Liczba raczej skromna, choć wraz z planowanym czwartym tomem cała seria ma objąć 900 znaków wymaganych na trzeci poziom egzaminu JLPT. Początkujący muszą jednak pamiętać, że 900 to nadal nawet nie połowa – obecny wykaz znaków obiegowych jōyō kanji, którego znajomość jest niezbędna, by mówić o praktycznej znajomości języka, to 2136 znaków.

O podręczniku można powiedzieć co najmniej dwie dobre rzeczy. Po pierwsze, w doborze złożeń do każdego z omawianych znaków kieruje się rozsądkiem i oszczędnością. Nie wszystkie materiały do nauki znaków mogą się pochwalić rozsądnym i oszczędnym doborem złożeń – przeważa raczej wypchanie ich wszystkim, w co tylko słownik obrodził. Choćby jakiś termin spotykano głównie w tekstach dotyczących szkarłupni. Tutaj nie – złożenia są raczej użyteczne, faktycznie spotykane w tekstach, a przy tym nie przytłaczają liczbą. Nawet pewne powtórzenia nie przeszkadzają, jeśli dobrze ilustrują mechanizmy słowotwórcze. Drugim godnym pochwały elementem jest dobór wyrażeń, kolokacji i idiomów na końcu każdego z artykułów hasłowych. Jest ich na tyle niewiele, by uczący się dał radę ogarnąć ten materiał pamięcią, a jednocześnie są przydatne, różnorodne i dobrze ilustrują użycia wyrazów. Choć niekiedy dobór wyrażeń może rodzić wątpliwości, jak np. umieszczenie wyrażenia 片思い na liście wyrażeń, a zaraz potem zamieszczenie tego samego wyrażenia, tylko ze spójką – 片思いだ (spojler: nie, nic idiomatycznego się w tym nie kryje). Albo dlaczego przy znaku 袋 nie uwzględniono znaczenia ‘matka’, zamieszczając je dopiero niżej, w wyrażeniach? Mimo to jednak jest to część bodaj najbardziej przydatna użytkownikowi, i to zarówno początkującemu, jak i całkiem zaawansowanemu. Na plus zaliczyć należy też staranność leksykograficzną – ekwiwalenty polskie są oszczędne, ale nie nieprawdziwe, wyczerpujące, ale nie przegadane, poprawne językowo, akuratne pod względem zakresu pola semantycznego i przemyślane. Drobne potknięcia, w rodzaju przekładu代表的 jako ‘reprezentacyjny’ zamiast poprawnego ‘reprezentatywny’ wybaczmy, i tak wszyscy to mylą. Nie są zatem nasze Znaki… zalet pozbawione. Kłopot w tym, że i niedociągnięć można im wytknąć niemało.

E. Krassowska-Mackiewicz,       J. Pieronek-Saito, Znaki japońskie dla zaawansowanych, PJATK.

Struktura artykułu hasłowego – czyli strony omawiającej dany znak – jest nader prosta, oszczędza uczącemu się zagrożenia przesytem informacji. Znajdziemy tam schematy artykulacji grafemicznej czyli kolejność pisania kresek w znaku – rzecz przy nauce pisma wciąż niezbędna, nawet przy współczesnych, elektronicznych interfejsach. Liczba kolejnych etapów jest jednocześnie tożsama z liczbą kresek w znaku, choć informację o ogólnej liczbie kresek (dość potrzebną przy wyszukiwaniu znaku w słowniku) uzyskamy dopiero po ręcznym przeliczeniu kolejnych etapów artykulacyjnych. Trudno zgadnąć, dlaczego nie zamieszczono tego użytecznego parametru. Kolejna zagadka czeka na nas zaraz poniżej, w tabelce prezentującej czytania znaku. Otóż oba czytania zostały tam podane… dwukrotnie: zarówno w transkrypcji łacińskiej, jak i kaną, w sąsiednich polach tabelki. Mało tego: przy niektórych czytaniach podano tłumaczenia, a przy innych nie, i jest to następna zagadka. Podano bowiem niektóre znaczenia zbieżne ze znaczeniem głównym znaku, a nie podano niektórych rozbieżnych. Autorki ponadto przyjęły spotykaną często konwencję graficznego odróżniania zapisów on (katakana i wielkie litery) i kun (hiragana i litery małe). Zresztą niepotrzebnie, skoro tabelka wystarczająco informuje, co jest on, a co kun. Kun, jaki jest, każdy widzi.

Do pilniej strzeżonych tajemnic podręcznika należy kolejność ułożenia znaków. Nie są ułożone ani alfabetycznie (i to zarówno biorąc pod uwagę łacinkę, jak i kanę), ani pod względem liczby kresek. Sam układ w przypadku pisma niealfabetycznego nie stanowiłby zresztą mankamentu, jest w gruncie rzeczy dowolny, gdyby tylko spełnić jeden warunek – zaopatrzyć tomik w jakiś indeks alfabetyczny. Czy jakikolwiek zresztą, również kluczowo-kreskowy, a najlepiej w kilka, wzorem japońskich i światowych publikacji na temat znaków, jak choćby światowy benchmark  kompendiów do pisma, jakim jest Kanji in Context czyli popularny Kic. Bez jakiegokolwiek indeksu kompendium dramatycznie traci na użyteczności, ponieważ potrzebnego znaku wyszukać się w nim nie da, jak tylko przesuwając palcem po spisie treści. Chyba że szybko wynajdą palec obsługujący Ctrl + F. W objaśnieniach znaczeń przydałoby się czasem słowo ogólnego komentarza – np. przy znakach wyraźnie afiksalnych (służących często jako przedrostki lub przyrostki, jak choćby znak 的) byłoby to nieporównanie bardziej pożyteczne niż konieczność ekstrahowania reguły słowotwórczej z podanych przykładów. Dla celów edukacyjnych warto również oznakowywać nieregularne zapisy znakowe, jak ateji (np. 野暮) czy odwrotnie – jukujikun, czego podręcznik również nie robi. Poważne zastrzeżenia budzi użyta czcionka znakowa. Zastosowano bowiem (chyba dość bezrefleksyjnie?) najpowszechniej używaną w publikacjach japońskich czcionkę Minchō, czcionkę, która (obok Goshikku) pojawia się po instalacji języka japońskiego w systemie Windows i popularnych programach i która najczęściej zgłasza się użytkownikowi jako domyślna. Oczywiście, każdy, kto się uczy japońskiego, musi się z tym fontem otrzaskać, jeśli chce sprawnie czytać normalne teksty japońskie, niemniej nie bez powodu większość kompendiów edukacyjnych tej czcionki… nie używa. Zamiast tego stosuje się tzw. czcionkę podręcznikową (kyōkashotai). Powód? Minchō to nie jest czcionka dobra. Została opracowana dość konserwatywnie, wzorując postaci znaków na ich wyglądzie w drukach sprzed pół tysiąca lat. Efektem są niewielkie, ale jednak istniejące rozbieżności między postacią czcionkową a poprawną wersją pisaną. Przy czytaniu tekstów nie mają praktycznie żadnego znaczenia i nie powodują nieporozumień, natomiast przy przyswajaniu sobie poprawnych postaci znaków pisanych ręką unikanie imitowania czcionki Minchō ma już znaczenie istotne. Przykładowo, pierwsza kreska w często używanym znaku i komponencie 言 w poprawnej wersji rękopiśmiennej winna być skierowana pod kątem, a nie poziomo, jak w wersji minchowej. Znaki 人 oraz 入 nie mogą wyglądać jak różdżka radiestety, tylko jedna z kresek winna być o połowę krótsza i odchodzić od środka dłuższej (z prawej lub lewej). Kształt znaków i komponentów 心, 令, 方 czy lewego komponentu (sanzui) np. w 泳również odbiega od estetycznych i pożądanych wersji w ręcznym piśmie japońskim. Czcionka „podręcznikowa” wszystkie te trudności eliminuje, bo po prostu po to jest.

Trudno wreszcie zgadnąć, co kierowało Autorkami przy decyzji o użyciu podwójnych zapisów fonetycznych w dwóch różnych sekcjach artykułu hasłowego. W pierwszej części, w której znalazły się złożenia, wymowa podana jest w łacińskiej transkrypcji Hepburna, ale zaraz obok, przy zapisie znakowym, wymowa pojawia się… ponownie, tym razem jako furigana dopisana nad znakami. Za to w sekcji niżej, gdzie widzimy kolokacje i wyrażenia, wymowy przy wielu znakach zwyczajnie zabrakło, przez co uczący się musi czytania odnaleźć sobie samodzielnie. Furiganę zresztą umieszczono w nie najszczęśliwszej edukacyjnie opcji wyrównania „do środka”, co rozkłada litery kany nie zawsze zgodnie z logicznym układem czytań znaków. Znacznie lepszy jest układ „mono”, który grupuje litery kany nad odpowiadającymi im znakami. Zaskoczeniem jest również pewien nieproszony gość. Znak 嬉 został zawarty w podręczniku, mimo że nie wchodzi w skład ani jōyō kanji, ani znaków wymaganych na trzeci poziom JLPT (a taki cel deklarują Autorki we Wstępie), jest dopiero na liście znaków wymaganych na poziom pierwszy. Opanowanie jōyō kanji wydaje się rozsądnym planem maksimum kursu znaków japońskich, niepotrzebne wychodzenie poza ten zestaw, i tak sporawy, jest zatem decyzją dość zawadiacką. Ogólnego obrazu dopełnia okładka, a dokładniej błąd rażący co bardziej wnikliwego czytelnika w jej lewym górnym rogu. Otóż okładkę przyozdobiono napisem 漢字 czyli kanji, przeciętym w pionie grzbietem książki. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że znaki pochodzą z fontu o postaci… chińskiej, w użyciu japońskim po prostu błędnego! Chodzi dokładnie o górną część znaku 漢, w którego wersji japońskiej powinien widnieć komponent kusa-kanmuri  czyli „trawa”. Znak ten (jak i inne z tym samym komponentem) w chińskich postaciach fontu ma o jedną kreskę więcej i inny układ kresek górnej części znaku. Całe zamieszanie przez chińskiego cesarza Kangxi z początku XVIII wieku, ale to całkiem osobna historia. Występowanie błędów tego typu jest znanym problemem m.in. europejskich wersji Androida i wielu niestandardowych fontów znakowych w komputerach, utrapieniem redaktorów i wydawców tekstów japońskich. Takie przeoczenie na okładce kompendium znakowego niemile zaskakuje.

Ogólnie rzecz biorąc, Znaki japońskie dla zaawansowanych to kompendium w najlepszym razie pomocnicze, dalece niewyczerpujące, w dodatku niezbyt rozbudowane i obarczone niekonsekwencjami. Może być ciekawym uzupełnieniem poszerzającym słownictwo dla osób znających podstawy języka, trudno też odmówić użyteczności przy wykorzystaniu go na konkretnym kursie znaków, z udziałem kompetentnego wykładowcy, który uzupełni informacje, których tu zabrakło, jednak samoucy lub po prostu pasjonaci języka japońskiego będą mieli z niego znacznie mniej pożytku, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać.

dr hab. Bartosz T. Wojciechowski


Tytuł: Znaki japońskie dla zaawansowanych
Autor: Ewa Krassowska-Mackiewicz, Joanna Pieronek-Saito
Wydawca: Wydawnictwo Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych
Data wydania: wrzesień 2020 r.
ISBN: 978-83-953724-3-8