Mądrość odporna na korozję czasu. Recenzja książki „Zapiski dla zabicia czasu” Kenkō

Są takie książki, które oświetlają ścieżkę życia. Są takie, które można traktować jak I-Cing. Są też książki, które czyta się z estetyczną przyjemnością, smakując ich treść. Rzadko jednak trafia się taka, która oferuje to wszystko w jednym. Zapiski dla zabicia czasu to właśnie takie dzieło. I choć trudno przekonać współczesnego odbiorcę, że ze średniowiecznych tekstów może nie wiać nudą, a same treści nie uległy dezaktualizacji pod naporem rozwoju cywilizacyjnego, okazuje się, że XXI wiek to dobry moment, żeby po tę książkę sięgnąć i przyznać z pokorą, że choć od powstania tego dzieła upłynęło już 690 lat, to mądrość w nim zawarta jest wciąż aktualna…

Sam tekst jest równie niezwykły jak jego autor. Mnich (Yoshida) Kenkō (1283-1350) – arystokrata, którzy porzucił życie dworskie w zgiełku stolicy i zamieszkał w pustelni, otoczony ciszą i księgami – od czasu do czasu zapisywał na skrawkach papieru swoje myśli w postaci szkiców literackich (zuihitsu), które przyklejał do ścian swojej chatki. Ten gatunek literacki rozpowszechniła w X wieku dama dworu Sei Shōnagon, która zebrała swoje impresje na temat życia dworskiego w notatniku zatytułowanym Makura no sōshi (Zapiski spod wezgłowia)[1]. Jej teksty służyły za wzór pisarski następnym pokoleniom, a Kenkō okazał się utalentowanym uczniem. Jego zapiski, uporządkowane i złożone w całość przez potomnych, dotyczą różnorodnych tematów. Znajdziemy wśród nich anegdoty o współczesnych autorowi ludziach, dobre rady na temat godnej egzystencji, uwagi na temat ulotności życia w ujęciu buddyjskim, rozważania na temat ludzkich wad i słabości, dewaluacji wartości oraz języka, zmienności kolei losu, ale także impresje na temat pięknych zmian pór roku i estetycznej strony zjawisk przyrody, czytania książek, podróżowania oraz końca miłości i rozstań kochanków. To 243 barwne fragmenty układające się w kalejdoskopowy obraz przełomu epok Kamakura (1185-1333) i Muramachi (1336-1573).

Autor z ogromną wnikliwością i rozległą wiedzą komentuje swoje otoczenie. Wspomina postacie, które wyryły się w jego pamięci z powodu zarówno zalet, jak i wad, dzieli się – podobnie jak 200 lat wcześniej Sei – swoimi upodobaniami estetycznymi, pisze o pięknie i głębi prostego życia, a także o trudach ludzkiej egzystencji w kontekście przemijania, zmienności i zanikania. Z lekkością, subtelnie i taktownie pisze o rzeczach poważnych, bolesnych, ale też niepokojących. Co jest niezwykle cenne po tylu latach od powstanie tekstu? Sprawy, na temat których autor snuje refleksje, okazują się na tyle uniwersalne, że mimo iż jego epoka przeminęła, treść jego notatek jest nadal aktualna. Okazuje się, że na przestrzeni kilku stuleci, które nas oddzielają od autora, ludzie i ich ambicje – tak samo, zresztą jak ich bolączki i niepokoje – wcale się nie zmieniły…

Kenkō, Zapiski dla zabicia czasu, Karakter.

Dla czytelników ówczesnych, wychowanych na Zapiskach spod wezgłowia… teksty Kenkō musiały być nowością. Sei zapisywała obserwacje z życia dworskiego, które całkowicie podlegało wysublimowanej estetyce miyabi, a co za tym idzie, często podkreślają blichtr i pozłotę scen z życia wykreowanych w duchu głębokiej elegancji. W jej szkicach piękno jest zazwyczaj materialne, a uroki życia doczesne. Te obserwacje, choć subtelne i urocze, często są płytkie, skupiające się tylko na pięknie lub jego braku. Kiedy pisze o ludziach, krytykuje ich wygląd i zachowanie, a nie zagląda w ich dusze, a kiedy traktuje o rzeczach przyjemnych i nieprzyjemnych, są to niewpływające na egzystencję drobnostki, często irytująco płytkie. I choć jej zuihitsu są przepięknie napisane, to przebija w nich naiwne pragnienie estetyzacji i kreowania życia na wzór modnych wówczas opowieści monogatari. Może to kwestia nowej epoki i zmian w mentalności arystokratów, a może charakteru samego autora, ale notatki zawarte w Zapiskach dla zabicia czasu nie są obciążone tymi wadami. Można odnieść wrażenie, że Kenkō gani jej lekką postawę, kiedy nawiązując do jej szkiców pisze: „Rzeczy niemiłe: nadmiar sprzętów w pomieszczeniu, w którym przebywamy; zbyt wiele pędzli w naczyniu na tusz; zbyt wiele posążków Buddów na domowym ołtarzu; nadmiar kamieni, roślin, drzew w ogrodzie, zbyt wiele dzieci, wnuków w domu, za dużo słów, gdy się spotykamy, zbyt wiele dobrych uczynków wypisywanych w prośbach do bogów. Rzeczy, których jest wiele, a nie są niemiłe: dużo książek w przenośnych szafkach”[2].

Na wykształcenie się odmiennego podejścia do szkiców u Kenkō z pewnością wpływ miało rozpowszechnienie się buddyzmu zen. Za czasów Sei dominowały szkoły shingon i tendai, które propagowały buddyzm ezoteryczny przepełniony magicznymi obrządkami. Epoka Kamakura przyniosła zainteresowanie buddyzmem zen, który kładł nacisk na rozwój mentalny i dążenie do oświecenia. Nie bez znaczenia był też kontekst społeczny – kobiety, które robiły karierę na dworze pisały, bo tego od nich oczekiwano i to popularność ich dzieł warunkowała ich pozycję na dworze. Co za tym idzie, autorki musiały niejako pisać w sposób modny i pod publikę, by sprostać gustom szerokiego kręgu odbiorców. Kenkō natomiast pisał tylko i wyłącznie dla własnej przyjemności i nie musiał naginać się do poziomu potencjalnych czytelników. Dlatego też jego zapiski, choć technicznie trzymają się reguł zuihitsu, swobodnie mogły krążyć wokół tematów głębokich i ciekawych, a nie narzucanych przez czasy i czytelników. Autor mógł więc w sposób bezpośredni i bez podkolorowywania wyrażać swoje opinie:

Roją się jak mrówki, śpieszą to na wschód, to na zachód, na północ, na południe. Sa wśród nich dostojnicy, są także i biedacy. Są starzy, są i młodzi. Mają dokąd zmierzać, mają domy, do których powrócą. Nocą śpią, rano się budzą. Za czym się tak uganiają? Gorąco pragną długiego życia, a jednocześnie nie przestają gonić za zyskiem. Na co liczą, tak troskliwie o siebie dbają? Przecież jedyne, co ich w końcu czeka, to starość i śmierć. Ani się obejrzą, kiedy one nadejdą. Na jakie przyjemności mogą jeszcze liczyć? Ci, którzy dali się zwieść przyziemnym pokusom, tym się nie przejmują W pogoni za sławą i zyskiem nie zdają sobie sprawy, jak bliski jest koniec. A głupcy cierpią, ponieważ nie znają praca zmienności wszechrzeczy, przemijania i wydaje im się, że są nieśmiertelni[3].

Po raz pierwszy czytałam Tsurezuregusa w przekładzie na angielski ponad 20 lat temu. Później fragmenty w oryginale, które zachwycały tym bardziej, że język klasyczny ma swój dodatkowy, choć trudny literacki urok. Po lekturze obecnego wydania przekładu mogę stwierdzić z perspektywy mojego własnego upływu czasu i przemijania, że mnich Kenkō jest doskonałym nauczycielem. Sporo jego uwag okazało się nadzwyczaj cennych do tej pory, a wiele mogłam odczytać na nowo, w kontekście różnych nagromadzonych doświadczeń. Odkryłam, że historyjki z Zapisków dla zabicia czasu nadal niosą pocieszenie i naukę, tym bardziej, że polski przekład jest bardzo sumienny. W Estetyce japońskiej Henryk Lipszyc, pospołu z Krystyną Okazaki i Agnieszką Żuławską-Umeda, pisał: „Praca nad przekładem starej prozy japońskiej jest zadaniem tyleż wdzięcznym co karkołomnym. Pozwala z jednej strony zbliżyć się nieco do sposobu myślenia i odczuwania żyjących przed wiekami twórców. Każe chylić czoła przed celnością, prostotą i subtelnością  w wyrażaniu najbardziej nawet wyrafinowanych odczuć i refleksji. Zarazem sprawia jednak, że trudząc się nad znalezieniem i wyborem odpowiedników we współczesnej polszczyźnie  stajemy się niekiedy bezradni i pełni wahań, zazdroszcząc tłumaczonym autorom ich niedościgłej zwięzłości i lakoniczności sformułowań”. W przypadku przekładu Zapisków… można w pełni docenić ten trud – dobór polskich odpowiedników słów, często nieprzeciętnych, doskonale oddaje nie tylko treść, ale też styl i ducha tekstu oryginalnego, a co za tym idzie lektura w polskiej wersji jest przyjemna, zmysłowa i głęboko estetyczna. Technika zuihitsu narzuca niewielkie rozmiary notatek, dzięki czemu można czytać tekst po trochu, w pełnym skupieniu i w każdej wolnej chwili[4]. Pomimo że jest to tekst bardzo stary, książka ta nie tylko stanie się balsamem na skołowane serce XXI wiecznego hipstera, ale będzie również lekturą, która zachęca do głębszej refleksji nad oporną ludzką naturą, która niezmiennie trwa w takiej samej postaci przez wieki. Nie sposób nie zgodzić się z Kenkō:

Nie ma równie wielkiej rozkoszy, jak w samotności usiąść z otwartą księgą przy lampie i poznawać ludzi z zamierzchłej epoki, których nigdy wcześniej się nie spotkało[5].

Monika Szyszka


Tytuł: Zapiski dla zabicia czasu
Tytuł oryg.: Tsurezuregusa (徒然草)
Autor: Kenkō
Tłumacz: Henryk Lipszyc
Wydawca: Karakter
Data wydania: luty 2020 r.
ISBN: 978-83-66147-30-0


[1]    Zapiski spod wezgłowia, czyli notatnik osobisty ukazały się w polskim przekładzie w 2013 roku w przekładzie Agnieszki Heuchert wydane przez Dialog.
[2]    Str. 64-65.
[3]    Str. 66-67.
[4]    To taki żarcik słowny, bo słowo tsurezure z oryginalnego tytułu dzieła opisuje w japońskim języku klasycznym stan, kiedy ma się wolny czas i niespiesznie się go czymś zapełnia.
[5]    Str. 24.