Teoria względności – recenzja książki „Nowy film japoński” Krzysztofa Loski

Książkę Nowy film japoński czołowego polskiego badacza kina Dalekiego Wschodu – Krzysztofa Loski – najlepiej czyta się jako część większego projektu, na który składa się jeszcze jedna publikacja wydana w 2015 roku – Mistrzowie kina japońskiego[1]. Obie tworzą coś na kształt pełnej historii kina japońskiego[2]. Jeśli właśnie tak będziemy czytać publikację z 2013 roku, stojący za nią zamysł stanie się jaśniejszy, a nasze czoło podczas lektury będzie się marszczyć ze zdziwienia nieco mniej.

Ale taki tryb lektury możliwy jest dopiero dziś, po niemal dekadzie od premiery Nowego kina japońskiego. Wcześniej lektura publikacji musiała wiązać się z narastającym zakłopotaniem. Brało się ono z nie najlepiej dobranego tytułu, który sugeruje, że książka opowiada o filmie nowym. Autor, rzecz jasna, pozostawił sobie otwartą furtkę, dającą mu szansę na odpór ewentualnych zarzutów. Czym jest owa „nowość” – to rzecz przecież względna. Dla jednego będzie to kino ostatniej dekady, być może jedynie XXI-wieczne, a dla drugiego powstałe w ostatnich dwudziestu, trzydziestu czy czterdziestu latach. I każda z tych opcji byłaby pewnie do zaakceptowania, gdyby tylko autor pokusił się o przekonującą argumentację. Loska tego, niestety, nie czyni, a jego pojęcie „nowości” jest szczególnie osobliwe. Rozpoczyna bowiem swoją opowieść o kinie „nowym” w latach… 50. XX wieku!

K. Loska, Nowy film japoński, Universitas.

Jest wytłumaczenie dla takiego obrotu spraw. Na lata 50. datuje się bowiem powstanie japońskiej nowej fali, eklektycznego nurtu, w ramach którego wykształciły się nowe formy opowiadania, tematy i osobowości twórcze. Jest to nurt analogiczny do kina nowofalowego, które w tym samym czasie kształtowało się w Europie – można je więc wpisać, co zresztą Loska robi, w szerszy nurt kina modernistycznego. Jednak kino japońskie tego czasu charakteryzuje się przede wszystkim wyjątkową swoistością. Okres powojenny, to dla Japonii czas amerykańskiej okupacji, która w latach 50. przedłużała się i coraz bardziej mierziła. Sztuka młodych twórców miała być odporem wobec zalewającej kraj amerykanizacji, brutalności i kryzysu kulturowej tożsamości Japończyków. Niejednokrotnie radykalna – formalnie i treściowo – twórczość takich nowofalowych twórców jak Nagisa Ōshima, Kōji Wakamatsu czy Shōhei Imamura ogniskowała się wokół tematyki seksu, przemocy i polityki, które na ekranie splatano w jedno palące i bolesne zjawisko. Być może właśnie podczas lektury rozdziału rozpoczynającego książkę najlepiej da się docenić metodologię Loski. Źródło ewentualnej krytyki tkwi w czymś innym. Ale zanim do niej przejdę, słowo o strukturze.

Książka składa się z trzech części – „Wokół nowej fali”, „Kino gatunków” i „Kłopoty z tożsamością”. W pierwszej, prócz historii narodzin nurtu, autor omawia także szczegółowo twórczość Shūjiego Terayamy, zagadnienie adaptacji literatury oraz kino transgresji, opowiadające o erotyzmie i przemocy. W drugiej części Loska przygląda się czterem najważniejszym gatunkom kina japońskiego drugiej połowy XX wieku: filmowi samurajskiemu, gangsterskiemu, opowieściom niesamowitym (które wielokrotnie przybierały postać horroru) oraz komedii i satyrze społecznej. Ostatnią część strukturyzują najważniejsze tematy omawianego okresu: japońska wielokulturowość, obrazy pamięci, utracona tożsamość i spotkanie człowieka z maszyną. Każda z tych części ma własną specyfikę. Pierwsza – zdecydowanie najciekawsza – najwięcej czerpie z badań kulturowych i najbliżej trzyma się kwestii społecznych, które wpływały na produkcję. Część druga to fragment najbardziej filmoznawczy, w którym dominuje dyskurs historycznofilmowy połączony z analityką języka filmowego. Trzeci natomiast powraca do rozważań zasygnalizowanych w pierwszej części i rozwija je na przestrzeni ostatnich pięćdziesięciu lat, łącząc metodę kulturoznawczą z filmoznawczą. Nie bez powodu zaznaczyłem, że pierwszy rozdział jest najciekawszy, najbliżej mu bowiem do zasygnalizowanej we wstępie metodologii, która, jak pisał autor, miała pomóc „uchwycić specyfikę dalekowschodniej kinematografii”[3]. Aby to się udało „należy uwzględnić szereg czynników społecznych i politycznych wpływających na charakter produkcji filmowej oraz unikać uproszczeń prowadzących do jednowymiarowego spojrzenia na historię, która jest procesem złożonym, powstałym w wyniku ścierania się różnorodnych wpływów”[4]. Trzeba przyznać, że Loska dał się poznać jako filmoznawca ponadprzeciętnie orientujący się nie tylko w historii kinematografii Japonii, ale również historii polityki, ekonomii i kultury tego kraju. Jego refleksja mieści się na przecięciu tradycyjnie rozumianego filmoznawstwa – z niezwykle drobiazgową i celną analizą wybranych przykładów filmowych – i kulturoznawstwa, które dostarcza kontekstów oraz umożliwia czytanie filmów na szerszym społeczno-polityczno-kulturowym tle, a także dostrzeganie w tekstach filmowych element sprawczych – kształtujących świadomość i zbiorowe wyobrażenia.

Po przeczytaniu rozdziału otwierającego książkę, nieco lepiej można zrozumieć, dlaczego autor zdecydował się sięgnąć aż do kina lat 50. To właśnie w twórczości Susumu Haniego czy Yoshishige Yoshidy tkwią źródła autorskiej wrażliwości takich, nowszych twórców jak Takashi Miike, Takeshi Kitano, Kiyoshi Kurosawa czy Hirokazu Koreeda. Nie da się więc zaprzeczyć, że fragment o kinie nowofalowym był absolutnie niezbędny. Im dalej, tym niestety można zaobserwować coraz więcej odstępstw, które kończą się ugrzęźnięciem w licznych, ale niestety momentami dość powierzchownych analizach języka filmowego, a w najgorszych przypadkach – prostym streszczaniu fabuły. Problem ten najbardziej dotyka część drugą. Ale i ona ma do zaoferowania coś ciekawego. Prócz wskazania na najważniejszych twórców i dzieła z obrębu kina gatunkowego, każdy z podrozdziałów zaczyna się od syntetycznego przedstawienia źródeł każdej z konwencji. To syntetyczne podejście rekompensuje nużące opisy kolejnych kamieni milowych kina samurajskiego czy horroru. Innym problemem tej publikacji, który ściśle wiążę się z umownym potraktowaniem kategorii „nowości”, jest niedowartościowanie kina prawdziwie nowego, czyli tego z ostatnich lat. Filmów z lat 90. i 2000. wspomina się niewiele, a dominują omówienia dzieł z lat 60. Dopiero trzy ostatnie podrozdziały – o obrazach pamięci, utraconej tożsamości i spotkaniu z maszyną – skupiają się tylko na twórcach, którzy debiutowali w latach 90. Mam wrażenie, że wielu sięgających po tę książkę chciałoby przeczytać całą publikację utrzymaną w duchu tych trzech podrozdziałów. Te zarzuty, które biorą się przede wszystkim z braku konsekwencji w trzymaniu się wyznaczonej metody i skrajnie umownym traktowaniu kategorii „nowości”, nie zasłaniają wielu zalet publikacji. Loska jest naukowcem niebywale sprawnie orientującym się w niełatwych przecież do zrozumienia Europejczykowi meandrach kultury japońskiej. Dzięki czemu z wielką przyjemnością czyta się fragmenty, w których zdając sprawy z własnej wiedzy, Loska tłumaczy problematykę filmową, sytuując ją na szerszym tle wiedzy o kraju kwitnącej wiśni. Jednocześnie jest niezwykle kompetentny w opowiadaniu o historii kina japońskiego. Daleki jest od prześlizgiwania się po dziejach tamtejszego kina – bez wahania wchodzi w bardzo dziwaczne zaułki, do których, sądząc po stworzonych przez autora opisach filmów, sami raczej nie chcielibyśmy się zapuszczać.

Patrząc na tę książkę z szerszej perspektywy, należy również docenić mnogość sposobów patrzenia na kino. Otrzymujemy tu bowiem zarówno refleksję analityczną, historycznofilmową, z zakresu kultury produkcji, jak i społeczno-kulturową. Do tego dochodzi umiejętność umieszczania analiz na tle bogatego tła politycznego, ideologicznego, politycznego i filozoficznego. Dzięki temu da się zaobserwować nie tylko niezwykłą erudycję autora, ale również wielobarwność i złożoność japońskiej kinematografii ostatniego półwiecza. A na tym, co wiemy ze wstępu, autorowi zależało najbardziej.

Michał Piepiórka

Doktor nauk humanistycznych w zakresie kulturoznawstwa, asystent naukowy w Katedrze Filmu i Mediów Audiowizualnych Uniwersytetu Łódzkiego. Autor książki Rockefellerowie i Marks nad Warszawą. Polskie filmy fabularne wobec transformacji gospodarczej (Ossolineum, 2019). Publikował m. in. w „Kwartalniku Filmowym”, „Images”, „Ekranach” i „Panoptikum”. Krytyk filmowy związany m. in. z miesięcznikiem „Kino” i „Czasem Kultury”. Zdobywca wyróżnień w konkursach im. Krzysztofa Mętraka (2016, 2017, 2018) oraz „Powiększenie” (2011) portalu Filmweb. Autor bloga filmowego Bliżej Ekranu, za prowadzenie którego otrzymał nominację do nagród PISF.


Tytuł: Nowy film japoński
Autor: Krzysztof Loska
Wydawca: Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych „Universitas”
Data wydania: 2013 r.
ISBN: 97883-242-2245-2


[1] Krzysztof Loska, Mistrzowie kina japońskiego, Universitas, Kraków 2015.
[2] Prócz okresu wczesnego, któremu poświęcona została niedawno wydana publikacja innego autora, Dawida Głowni: „Początki kina w Japonii na tle przemian społeczno-politycznych kraju” (Dawid Głownia, Początki kina w Japonii na tle przemian społeczno-politycznych kraju, Oficyna Wydawnicza ATUT, Wrocław 2020).
[3] Krzysztof Loska, Nowy film japoński, Universitas, Kraków 2013, s. 7.
[4] Ibidem.